Autor: Christiane Vera Felscherinow
Tytuł polski: "My, dzieci z dworca Zoo"
Tytuł oryginalny: "Wir Kinder Vom Bahnhof Zoo"
Wydawca: Wydawnictwo ISKRY
Data polskiego wydania: 1987; 1990; 1997
Liczba stron: 222
Gatunek: biografia, autobiorafia, pamiętnik, literatura młodzieżowa
Moja ocena: 6/10
Wybranie pierwszej książki do zrecenzowania na blogu wcale nie jest takie łatwe! Wbrew pozorom ma to znaczenie - bo, jak mówią, najważniejsze jest pierwsze wrażenie. Chciałam, żeby pierwsza recenzja opisywała książkę dla każdego. Dla nastolatków, starszej młodzieży, dorosłych i tych w podeszłym wieku. Wydaje mi się, że taką znalazłam.
Tytuł polski: "My, dzieci z dworca Zoo"
Tytuł oryginalny: "Wir Kinder Vom Bahnhof Zoo"
Wydawca: Wydawnictwo ISKRY
Data polskiego wydania: 1987; 1990; 1997
Liczba stron: 222
Gatunek: biografia, autobiorafia, pamiętnik, literatura młodzieżowa
Moja ocena: 6/10
Wybranie pierwszej książki do zrecenzowania na blogu wcale nie jest takie łatwe! Wbrew pozorom ma to znaczenie - bo, jak mówią, najważniejsze jest pierwsze wrażenie. Chciałam, żeby pierwsza recenzja opisywała książkę dla każdego. Dla nastolatków, starszej młodzieży, dorosłych i tych w podeszłym wieku. Wydaje mi się, że taką znalazłam.
Życie nie jest i nigdy nie było łatwe. Młodzież często (nawet bardzo często) narzeka na szkołę, nauczycieli, rodziców, księży... Na wszystko, co się da. Wiem coś o tym. Bo nie mają nowego telefonu. Bo znowu dostali pałę. Bo trzeba chodzić do kościoła. Bo trzeba pozmywać naczynia. Bo za dużo nauki. I od tych "wielkich" problemów uciekają w różne środowiska, dołączają do różnych paczek, gangów osiedlowych, zgrupowań.
Zachodni Berlin, lata 70 XX wieku. Kilkuletnia Christiane F. przeprowadza się wraz z rodzicami i młodszą siostrą na osiedle Gropiusstadt w poszukiwaniu lepszego życia. Niestety, planowany biznes nie wypala, ojciec zaczyna coraz częściej i bardziej się upijać, a matka, chcąc jakoś utrzymać rodzinę, coraz więcej czasu spędza w pracy. Mała Christine spędza czas na placu przed blokiem i popada w złe towarzystwo. Z każdym dniem więcej czasu spędza poza domem, pyskuje nauczycielom. Dziewczynka nie zdaje sobie sprawy, że to, co ją tak bardzo pociąga i intryguje jest w rzeczywistości morderczym wyścigiem, na końcu którego czeka śmierć.
Książka jest tak napisana, że czyta się ją wolno. Zauważyliście, że niektóre książki czyta się wolno, poważnie, może nawet monotonnie, a inne szybko, z napięciem i z uśmiechem na twarzy? "My, dzieci z dworca Zoo" należy do tej pierwszej grupy i z pewnością jest to zaletą. Mimo iż wolę książki z wartką akcją, biografię Christine czytałam z zainteresowaniem. Nie nudzi, a jednocześnie zmusza do refleksji nad życiem. Myślę, że da więcej, niż pogadanka w szkole typu "narkotyki to zło" i "nawet nie próbujcie ćpać". Po takich gadkach nasuwa się raczej na myśl wniosek typu: "próba nie strzelba", czy "to wcale nie jest takie niebezpieczne, co oni tam wiedzą". Mi samej, na takich kazaniach śmiać się chce. Zwłaszcza z głupoty tych, którzy wymyślili tą ideę. Raz (jeden, jedyny raz) wychowawca włączył nam na godzinie wychowawczej film o zgubnych skutkach alkoholu i narkotyków. I z pewnością miało to większy wpływ na klasę, niż to całe gadanie.
"Christiane F. chciała tej książki, ponieważ jak niemal wszyscy narkomani odczuwa przemożną chęć przełamania wstydliwej zmowy milczenia wokół plagi tego nałogu wśród dorastającej młodzieży. (...) Załączone wypowiedzi matki Christine oraz innych osób, z którymi się kontaktowała, mają służyć rozszerzeniu perspektywy i pomóc głębiej zrozumieć istotę problemu narkomani."
Bez wątpienia biografia Christiane to bardzo poważna książka. Została napisana, by przestrzec przed narkotykami ludzi - głównie młodych - lecz nie wiem czy do końca spełnia swoje zadanie. W moim odczuciu niektóre fakty mogą nawet zachęcać do eksperymentowania z narkotykami, jednak biorąc pod uwagę całość opowiedzianej historii i dogłębnie ją analizując, całkowicie odrzuca od używek.
"My, dzieci z dworca Zoo" to jedna z takich książek, które każdy w swoim życiu powinien przeczytać. Może nie wstrząsa czytelnikiem, ale na pewno dogłębnie porusza. Polecam!
"Christiane F. chciała tej książki, ponieważ jak niemal wszyscy narkomani odczuwa przemożną chęć przełamania wstydliwej zmowy milczenia wokół plagi tego nałogu wśród dorastającej młodzieży. (...) Załączone wypowiedzi matki Christine oraz innych osób, z którymi się kontaktowała, mają służyć rozszerzeniu perspektywy i pomóc głębiej zrozumieć istotę problemu narkomani."
Bez wątpienia biografia Christiane to bardzo poważna książka. Została napisana, by przestrzec przed narkotykami ludzi - głównie młodych - lecz nie wiem czy do końca spełnia swoje zadanie. W moim odczuciu niektóre fakty mogą nawet zachęcać do eksperymentowania z narkotykami, jednak biorąc pod uwagę całość opowiedzianej historii i dogłębnie ją analizując, całkowicie odrzuca od używek.
"My, dzieci z dworca Zoo" to jedna z takich książek, które każdy w swoim życiu powinien przeczytać. Może nie wstrząsa czytelnikiem, ale na pewno dogłębnie porusza. Polecam!
Trudna tematyka, mnie takie książki zawsze przerażają...
OdpowiedzUsuńMoże nie bardzo lubię taką tematykę, ale książkę znam, mimo, że osobiście jej nie przeczytałam. Kiedyś w szkole mieliśmy zorganizowany apel, przyjechali do nas aktorzy z pobliskiego teatru i to oni przedstawiali nam tą biografię. Wybrana aktorka czytała jej najważniejsze fragmenty, próbując jakoś wczuć się w tą rolą, ale zbytniego poruszenia to nie wywołało. Cóż, może gdybym przeczytała ją sama spodobałaby mi się bardziej. :P
OdpowiedzUsuńO, wiele o tym słyszałam! Bardzo bym chciała sięgnąc, a jakoś zawsze mi umyka i nie mam okazji ;)
OdpowiedzUsuńO, wiele o tym słyszałam! Bardzo bym chciała sięgnąc, a jakoś zawsze mi umyka i nie mam okazji ;)
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym coś przeczytać z niemieckiej literatury, ale raczej nie zacznę od tej... ;/
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz powiem szczerze. Są osoby w blogosferze, które posiadają blogi od lat i piszą znacznie gorzej.
OdpowiedzUsuńZaś tę powieść chcę poznać, wydaje się wyjątkowo wartościowa.
Dziękuję, za miłe słowo. Aż się cieplej robi na sercu ;)
UsuńKsiązka, która wybrałaś do swojej pierwszej recenzji znajduje sie na mojej chciejliście juz od dawna ;) I tak Ci powiem jeszcze z własnego doświadczenia, że będziesz do niej żywiła wielki sentyment - może się zapomniec recenzję drugą czy piątą ale pierwszą będziesz pamiętać bo.. była pierwsza ;) Moją pierwszą była Gwiazd naszych wina i mam do niej wielki sentyment, chociaż może nie reprezentuje najwyższej wartości merytorycznej ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci niesłabnącej przyjemności z prowadzenia bloga!
recenzjeami.blogspot.com
Pewnie masz rację. I wiesz co? Nie wiem czy to zbieg okoliczności, czy co, ale właśnie piszę recenzję GNW :)
UsuńZdecydowanie zgadzam się z tym że taka książka bardziej wpływa na naszą ocenę narkotyków niż jakieś pogadanki ze szkoły, których i tak nikt nie bierze na poważnie :)
OdpowiedzUsuńCzytałam dawno temu. Pamiętam, że wówczas książka ta bardzo mnie zszokowała.
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę wiele lat temu, będzie prawie już dekada, dlatego jej fabuła trochę rozmazała mi się we mgle. Zatem przydałoby się ją sobie ponownie odświeżyć. W związku z tym muszę poszperać w mojej bibliotece i w wolnej chwili ponownie przeczytać "My, dzieci z dworca Zoo".
OdpowiedzUsuńCzytałam ją jeszcze w czasach liceum. Mocno zapadła mi w pamięć.
OdpowiedzUsuńWybrałaś idealną ksiazkę. Tak myślę. Ja zacznałam pisząć recenzję ksiazek Stephena Kinga, który do dzisiaj jest moim ulubionym autorem.
OdpowiedzUsuńKiedys rozpoczełam czytać ta pozycję, ale miałam dużo nauki i w końcu musiałam ja oddać. Chciałabym zakupić właśny egzemplarz. Zapewne namówię mamę :)
Ty dopiero zaczynasz pisać recenzje, czy już to robiłaś?
Bo idzie Ci bardzo dobrze.
Obserwuję.
Lubię nowe blogi.
Do Kinga zabieram się od dawna, mam nadzieję, że kiedyś wreszcie dorwę jakąś jego książkę. Najlepiej "Wielki Masz".
UsuńA co do recenzji... Dzięki! *rumieni się* 3 miesiące miałam blog na Onecie, teraz zaczynam od nowa. Tak na poważnie ;)
Gratuluję pierwszej recenzji:) Bardzo miło i szybko się czytało. Co do książki, to jak najbardziej mam zamiar ją przeczytać, tylko czasu brak.
OdpowiedzUsuńDobrze, że w miarę pozytywnie się o niej wypowiadasz, bo książka już czeka na przeczytanie w kolejce i prawdę powiedziawszy mam zamiar się za nią zabrać w nadchodzącym tygodniu. Mam nadzieję, że wywrze na mnie przynajmniej takie wrażenie jak na tobie.
OdpowiedzUsuńPowodzenia z blogiem.
Pozdrawiam!
Sherry
Mocno mi zapadła w pamięć ta książka:)
OdpowiedzUsuńTematyka na tą chwilę nie dla mnie, aczkolwiek tak jak piszesz, w przyszłości powinnam (i pewnie to zrobię) sięgnąć po nią :)
OdpowiedzUsuńO widzę, że się przeniosłaś ;)
OdpowiedzUsuńCo do książki, ja raczej takich nie czytam ;)
No patrz... może to trochę dziwne i może wstyd się przybrać, ale ja tak wiele razy w życiu przybierałam się do przeczytania tej książki i jakimś dziwnym trafem w końcu je nie przeczytałam, sama nie wiem, dlaczego. Oczywiście, wiem mniej więcej o czym jest, bo to "klasyka", ale co innego słyszeć opowieści i czytać recenzje, a co innego doświadczy samemu...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kiedyś nadrobię te zaległości :-)
Pozdrawiam!
Czytałam dawno temu, ale wciąż ją pamiętam.
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad jej przeczytaniem, ale teraz jestem już pewna że chcę jaą przeczytać :D takie problemy zawsze mnie interesowały
OdpowiedzUsuńCzytałam to bardzo dawno temu, prawdopodobnie w wieku, w którym absolutnie nie powinnam tego czytać, ale dzięki tej książce nigdy nie ciągnęło mnie do narkotyków. Historia Christiane F. zszokowała mnie i naznaczyła na całe życie, za co jestem jej wdzięczna.
OdpowiedzUsuńMiałam faze na książki tej tematyki. I nie żałuje, że je przeczytałam bo przynajmniej w życiu czegoś takiego bym nie zrobiła. My dzieci z dworca ZOO, Miłość w Berlinie i Hera moja miłość to dla mnie klasyki tego gatunku. Trudne ale pouczające.
OdpowiedzUsuńpokolenie-zaczytanych.blogspot.com
Pierwszą książką, którą zrecenzowałam na blogu była "Bez mojej zgody". Piekna historia.
OdpowiedzUsuńAle wracając do tematu książki- ciekawi mnie, nie powiem, jednak jest w niej coś co mnie przyciąga i odpoycha jednocześnie.
Miałam tak samo. Ciocia mi polecała, koleżanka mi polecała i przeczytałam. I nie żałuję. Ale sama od siebie bym raczej nie sięgnęła ;)
UsuńOd jakiegoś czasu mam ochotę przeczytać tę książkę i zrobię to na pewno :)
OdpowiedzUsuńCzytałam ale już ok. 10 lat temu.. Przyznam, że nie wiem, czy odważyłabym się sięgnąć po nią ponownie, gdyż mój kuzyn jest narkomanem, co prawa czystym od półtora roku, ale przez 17 lat (a z każdym rokiem było coraz gorzej) zaobserwowałam tyle, żadna książka nie jest w stanie tego opisać.. Straszny nałóg, dopiero widząc na własne oczy tragedie bliskich ludzi można docenić jakim szczęściem jest wolność od uzależnień.. !
OdpowiedzUsuń