Autor: Maciej Paterczyk
Tytuł: "Ziemie niczyje"
Wydawca: Wydawnictwo Bellona
Data wydania: 2014
Liczba stron: 283
Gatunek: thriller, powieść wojenna
Moja ocena: 8/10
Rozpoczął się nowy rok szkolny. Dzieci wróciły do szkoły, dorosłym kończą się urlopy, a książkoholicy wciąż zadają sobie to samo pytanie: "Co przeczytać?". Znalezienie dobrej książki nie jest jeszcze takim dużym problemem, trudniejszym zadaniem jest znalezienie takiej, którą można czytać nie zaniedbując przy tym obowiązków, "dawkować" ją z umiarem po kilkadziesiąt stron.
Mówi się, że naszym życiem rządzą przypadki. Tak też było i tym razem! Przez przypadek miałam okazję zdobyć, a co za tym idzie przeczytać, "Ziemie niczyje" Macieja Paterczyka.
Wczesną wiosną 1945 roku trójka szbrowników zmierza na zachód i wkracza na ziemie niemieckie. Interesuje ich tylko możliwość wzbogacenia się, więc gdy spotykają Dziewczynę, która składa im ryzykowną, aczkolwiek bardzo interesującą propozycję, nie wahają się zbyt długo. Cała czwórka wyrusza w głąb Niemiec, by dotrzeć do Stettina (Szczecina) i odnaleźć skarb, rzekomo ukryty tam przez Niemców. Wędrują przez obozy uchodźców, wyludnione miasteczka, spalone lasy... I nikt nie wie, czy ów skarb rzeczywiście istnieje.
Bohaterowie z pewnością są interesujący. Nie mamy okazji poznawać postaci ot tak. Wszystkie informacje zdobywamy po trochę, pojedynczo, nic nie jest podane na tacy. Tworzy to, tak bardzo porządany w takich powieściach, klimat tajemnicy i napięcia.
Powieść, zwłaszcza po dotarciu bohaterów do Szczecina, doskonale przedstawia, co wojna robi z ludźmi, jakie są jej skutki i z jakimi konsekwencjami musi się zmierzyć społeczeństwo w powojennej - ale wcale nie lepszej - rzeczywistości. Czytając nie miałam wrażenia sztuczności lub pozerstwa. Dzięki językowi i sposobie pisania autora, doskonale odnajdywałam się w latach 40 XX wieku. Bardzo udany debiut, czekam na kolejne (a mam nadzieję, że takie będą) powieści Macieja Paterczyka.
Wszystko - i nie mówię tu tylko o książkach - ma jakąś wadę, nic nie jest idealne. Z pewnością największym mankamentem "Ziemi niczyich" jest zakończenie. Czuć po nim pewien niedosyt. Niby większość kwestii została wyjaśniona, ale mam takie dziwne wrażenie, jakby istniał ciąg dalszy, a ja nie mam do niego dostępu. Pozostawia też smutek i ból w sercu, bo po tylu przeżytych wspólnie z bohaterami chwilach... A zresztą, co ja tu będę pisać! Sami przeczytajcie.
Potrzebowałam odskoczni od szarych dni, a "Ziemie niczyje" okazały się idealnym rozwiązaniem. Polecam każdemu, kto ma już dość młodzieżówek, romansów, powieści obyczajowych i innych podobnych gatunków literatury współczesnej oraz osobom szukającym nowego, obiecującego autora na polskim rynku czytelniczym. Mimo, iż spotkałam się już z wieloma negatywnymi opiniami na temat polskich autorów, ale dalej nie rozumiem tej nagonki na nich. Przecież potrafią odwalić kawał dobrej roboty! Nie będziecie zawiedzeni.
Tytuł: "Ziemie niczyje"
Wydawca: Wydawnictwo Bellona
Data wydania: 2014
Liczba stron: 283
Gatunek: thriller, powieść wojenna
Moja ocena: 8/10
Rozpoczął się nowy rok szkolny. Dzieci wróciły do szkoły, dorosłym kończą się urlopy, a książkoholicy wciąż zadają sobie to samo pytanie: "Co przeczytać?". Znalezienie dobrej książki nie jest jeszcze takim dużym problemem, trudniejszym zadaniem jest znalezienie takiej, którą można czytać nie zaniedbując przy tym obowiązków, "dawkować" ją z umiarem po kilkadziesiąt stron.
Mówi się, że naszym życiem rządzą przypadki. Tak też było i tym razem! Przez przypadek miałam okazję zdobyć, a co za tym idzie przeczytać, "Ziemie niczyje" Macieja Paterczyka.
Wczesną wiosną 1945 roku trójka szbrowników zmierza na zachód i wkracza na ziemie niemieckie. Interesuje ich tylko możliwość wzbogacenia się, więc gdy spotykają Dziewczynę, która składa im ryzykowną, aczkolwiek bardzo interesującą propozycję, nie wahają się zbyt długo. Cała czwórka wyrusza w głąb Niemiec, by dotrzeć do Stettina (Szczecina) i odnaleźć skarb, rzekomo ukryty tam przez Niemców. Wędrują przez obozy uchodźców, wyludnione miasteczka, spalone lasy... I nikt nie wie, czy ów skarb rzeczywiście istnieje.
Bohaterowie z pewnością są interesujący. Nie mamy okazji poznawać postaci ot tak. Wszystkie informacje zdobywamy po trochę, pojedynczo, nic nie jest podane na tacy. Tworzy to, tak bardzo porządany w takich powieściach, klimat tajemnicy i napięcia.
Powieść, zwłaszcza po dotarciu bohaterów do Szczecina, doskonale przedstawia, co wojna robi z ludźmi, jakie są jej skutki i z jakimi konsekwencjami musi się zmierzyć społeczeństwo w powojennej - ale wcale nie lepszej - rzeczywistości. Czytając nie miałam wrażenia sztuczności lub pozerstwa. Dzięki językowi i sposobie pisania autora, doskonale odnajdywałam się w latach 40 XX wieku. Bardzo udany debiut, czekam na kolejne (a mam nadzieję, że takie będą) powieści Macieja Paterczyka.
Wszystko - i nie mówię tu tylko o książkach - ma jakąś wadę, nic nie jest idealne. Z pewnością największym mankamentem "Ziemi niczyich" jest zakończenie. Czuć po nim pewien niedosyt. Niby większość kwestii została wyjaśniona, ale mam takie dziwne wrażenie, jakby istniał ciąg dalszy, a ja nie mam do niego dostępu. Pozostawia też smutek i ból w sercu, bo po tylu przeżytych wspólnie z bohaterami chwilach... A zresztą, co ja tu będę pisać! Sami przeczytajcie.
Potrzebowałam odskoczni od szarych dni, a "Ziemie niczyje" okazały się idealnym rozwiązaniem. Polecam każdemu, kto ma już dość młodzieżówek, romansów, powieści obyczajowych i innych podobnych gatunków literatury współczesnej oraz osobom szukającym nowego, obiecującego autora na polskim rynku czytelniczym. Mimo, iż spotkałam się już z wieloma negatywnymi opiniami na temat polskich autorów, ale dalej nie rozumiem tej nagonki na nich. Przecież potrafią odwalić kawał dobrej roboty! Nie będziecie zawiedzeni.
Widzę, że to lektura warta uwagi.
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie w gronie uczestników wyzwania Okładkowe Love! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za zgłoszenie i jednocześnie życzę przyjemności z uczestnictwa no i samych pięknych okładek ;)
Wygrałam tę książkę w konkursie Fanbooka, więc pewnie niebawem ją przeczytam. Zobaczymy, czy przypadnie mi do gustu.
OdpowiedzUsuńTeż ją wygrałam w tym konkursie ;P
UsuńBardzo lubię powieści wojenne :)
OdpowiedzUsuńMusze zapamiętać tytuł!
Chętnie przeczytam :) Lubię taką tematykę :)
OdpowiedzUsuńO! Coś dla mnie. *.* Jej, pewnie nie będzie jej w mojej bibliotece - ale nadzieja umiera ostatnia. :D
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to podejście :)
UsuńLubię takie wojenne klimaty ;) Co prawda, polskich autorów czytam rzadko, ale mam nadzieję, że uda mi się ją kiedyś przeczytać :)
OdpowiedzUsuńChętnie sięgnę. Nagonka na polskich autorów - to chyba zbyt mocno powiedziane... mamy wspaniałych polskich autorów, tylko trzeba nauczyć się ich szukać;)
OdpowiedzUsuńTeż tak sądzę, ale naprawdę często spotykam się ze zdaniem, że ktoś nie przeczyta książki, bo polski autor.
UsuńJa też nie rozumiem nagonki na temat polskich autorów. Moim zdaniem piszą naprawdę dobrze, a powyższą książkę będę miała na oku jak tylko uporam się z obecnymi zaległościami czytelniczymi.
OdpowiedzUsuńCudze chwalicie, swego nie znacie - tak można określić to wszystko. Jest wiele świetnych polskich pisarzy, tylko zostali w cieniu tych zagranicznych, a trochę szkoda.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa książka, mam nadzieję, że będzie dane mi ją kiedykolwiek przeczytać. :)
Ps. Literówka szuającym. ;)
Poprawiłam, dzięki :)
Usuńwczoraj zostawiłaś u mnie komentarz pod stosikiem, odpowiedziałam :) gdybyś była zainteresowana :)
OdpowiedzUsuńCiekawy tytuł i jest coś w okładce, co przykuwa mój wzrok. Nie wiem tylko, co to dokładnie jest xD Będę miała tę książkę na oku, bo podczas gdy romanse i obyczajówki naszych rodzimych autorów do mnie zbytnio nie trafiają, tak tematyka tej książki ma w sobie potencjał :D
OdpowiedzUsuńZapowiada się świetnie ;)
OdpowiedzUsuńPrzypadek? Jest takie mądre zdanie, ze nie ma przypadków. to po prostu podpis Boga kiedy nie chce się nam narzucać :)
no będzie trzeba przeczytać :)
OdpowiedzUsuńMam straszny uraz do polskich autorów, który pogłębiał się przez lata, więc teraz naprawdę niemal cudu trzeba, żebym sięgnęła po prozę naszych rodaków. ;) "Ziemie niczyje" jakoś mnie do siebie nie przekonują. Nie za bardzo lubię powojenne i wojenne czasy, no i elementy thrillera. Coś czuję, że nie odnalazłabym się w tej lekturze, dlatego muszę podziękować.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Sherry
Niezbyt jestem zainteresowana tą książką. Nie czytam za bardzo książek wojennych o ile nie traktują one o zbrodniarzach nazistowskich, także raczej nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńNo niestety ale ta książka mnie nie kusi. Głównie dlatego, że nie lubię tej tematyki.
OdpowiedzUsuńTo chyba nie jest pozycja dla mnie, chociaż recenzja bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam Twoje recenzje! publikujesz je jeszcze gdzieś?
OdpowiedzUsuńweronikarudnicka.pl
Na lubimyczytac.pl
UsuńKsiążka do mnie nie przemawia za bardzo, a sama właśnie szukam czegoś "lekkiego" do czytania, a nawet bym powiedziała, że czegoś mało ambitnego, co za bardzo nie zaprzątałoby mózgu, bo póki co rozłożyła mnie choroba i nie mam chęci na jakieś ambitne powieści, a żeby umilić sobie czas w łóżku z toną chusteczek fajnie by było znaleźć coś mało ambitnego :D
OdpowiedzUsuńKsiążka jak widzę niczego sobie, ale trochę nie mój gatunek :)
OdpowiedzUsuńZapraszam: nocny-mark.blogspot.com
P.s. Dopiero zaczynam i proszę o opinie w komentarzach :)
Obserwujemy? Ja już